Dorośli
Jubileusz Młodych – RZYM – dzień 6

Jubileusz Młodych – RZYM – dzień 6

Dzisiejszy dzień zaczęliśmy naprawdę wcześnie, ponieważ jeszcze przed modlitwą poranną sióstr o godzinie 5.30 w klasztornej kaplicy uczestniczyliśmy w Eucharystii. Czytania z dzisiejszego dnia wprowadzały nas w najbliższe wydarzenia idealnie. W księdze Kapłańskiej mogliśmy przeczytać o świetowaniu roku Jubileuszowego przez Izraelitów. My też wstaliśmy dziś tak wcześnie aby udać się na świętowanie naszego Jubileuszu – ludzi Młodych. Ponieważ spakowaliśmy się już wcześniej od razu po Mszy udaliśmy się na teren kampusu uniwersytetu Tor Vergata. Towarzyszyła nam jedna z Córek Matki Bożej z Góry Karmel – polska siostra Zosia. Najpierw podróżowaliśmy metrem, a następną część trasy przebyliśmy pieszo, ale o tak wcześnej porze na tłok nie mogliśmy narzekać. Przed bramkami prowadzącymi na plac, gdzie miały odbyć się centralne wydarzenia byliśmy chwilkę przed godziną 8, czyli na całą godzinę przed ich otwarciem. Oczywiście nie byliśmy pierwszymi osobami, liczne grupy czekały tutaj już przed nami, podobno niektóre z pierwszych osób były tam już przed 4 rano. Czekając mogliśmy na spokojnie zjeść sobie śniadanie, które zabraliśmy ze sobą.

Po przejściu kontroli bezpieczeństwa odebraliśmy pakiety żywnościowe na najbliższe dwa dni. Znajdowały się w nich dwie puszki tuńczyka: z groszkiem i fasolką, kanapka z salami i dwie kanapki z szynką, bruschety, dwa rogaliki i sałatka owocowa oraz trzy soczki. Woda była dostępna w sektorach oraz rozdawana przez kolejne dwa dni wzdłuż bramek. Jednak to nie koniec naszej wędrówki, czekało nas teraz znalezienie jak najlepszego miejsca, czyli sektoru, z którego bedziemy jak najwiecej widzieć. Ponieważ byliśmy na Tor Vergata naprawdę wcześnie udało się nam dotrzeć do sektora najbliżej ołtarza (wyłączając sektor księży, vipów i Koreańczyków) sektora D w strefie 1. Oczywiście w sektorze zajęliśmy strategiczne miejsca blisko bramek i drogi, i tam rozłożyliśmy swoje karimaty i koce. Teraz przed nami było prawie cały dzień czekania na wieczorne wydarzenia. Niektórzy z nas wykorzystali ten czas na regeneracyjny sen, rozmowy ze sobą czy nowymi sąsiadami z innych krajów. Wszyscy jednak przez ten czas podlegaliśmy nieustajacym promieniom słonecznym, dzięki którym zostaliśmy pięknie opaleni.

O godzinie 15.00 rozpoczęły się koncerty i świadectwa. Wartym wspomnienia jest polski akcent na tym wydarzeniu, czyli piosenka, którą wykonała polska artystyka AnMari. Cały ten czas, od rana, docierały na miejsce rzesze ludzi, a my mogliśmy obserwować jak stopniowo zapełniają się pobliskie sektory. Około 19.00 wyczuć można było poruszenie wśród młodych, ponieważ otrzymaliśmy informację, że papież do nas przybywa. Przyleciał helikopterem i udał się na objazd sektorów. Mieliśmy to wielkie szczęście, że przejechał dosłownie dwa kroki od nas, jakieś może  1,5 m. Dla wszystkich było to niezwykłe przeżycie, wielu z nas wykonało zdjęcie czy filmik na pamiatkę tego spotkania. Mogliśmy też zobaczyć jak sprawnie papież łapie rzucane mu przedmioty, w tym przypadku lecącą do niego czapkę. Radość z tego, że nas odwiedza w naszych sektorach była ogroma, mogliśmy obserwować ją też na drodze – duża grupa osób tam stojąca zaczęła biec za jadącym papieżem.

Następnie, gdy papież objechał już większość sektorów wraz z setką osób z różnych krajów, niosąc krzyż jubileuszowy ruszył na przodzie procesji zmierzającej pod ołtarz. Obok ołtarza stała już ikona Matki Bożej Ocalenie Ludu Rzymskiego (Salus Populi Romani). Przy pięknym zachodzie słońca  rozpoczęło się Czuwanie z Ojcem Świętym. Jego pierwszą częścią była Liturgia słowa, ale słowa papieża do nas nie były zwykłym przemówieniami. Papież odpowiadał na nasze pytania, które wybrzmiały w trzech językach, w których również papież na nie odpowiedział.

Pierwszym pytaniem było jak znaleźć szczere i prawdziwe przyjaźnie w dzisiejszym świecie. Papież dał nam na to prostą odpowiedź, że naszym pierwszym i najważniejszym przyjacielem powinien być Jezus. On także jest fundamentem wszystkich innych przyjaźni. Jako przykładu takiej przyjaźni z Jezusem postawił nam Świętego Augustyna, człowieka który w młodości się pogubił, ale odnalazł Chrystusa i odkrył, że właśnie przyjaź z Nim jest wieczna i dająca szczęście. Apelował też żebyśmy stosowali się do słów naszego młodego patrona, już niedługo świętego – Piotra Frassatiego, żebyśmy żyli, a nie wegetowali. Na zakończenie tej części powtórzył, że właśnie nasza miłość zmieni świat, właśnie przyjaźń jest drogą do pokoju.

Kolejne pytanie dotyczyło tego jak odważnie dokonywać wyborów. Papież wyjaśnił, że podstawowym aktem i sensem życia jest wybór, ale musimy pamiętać, że my pierwsi zostaliśmy wybrani przez Chrystusa. Uczymy wybierać się całe życie, ale musimy być świadomi, że czasem wybór oznacza rezygnację z czegoś innego. Papież zacytował papieża Polaka, który mówił, że nasze marzenia o szczęściu są właśnie poszukiwaniami Chrystusa. Odwagę do podejmowania naszych radykalnych decyzji powinniśmy czerpać właśnie z miłości Boga. Nasz lęk powinien ustępować nadziei, bo każda decyzja czy o kapłaństwie czy o założeniu rodziny to dar z siebie, który jest wyzwalający i naprawdę nas uszczęśliwi.

Trzecie i ostatnie pytanie – jak spotkać  Zmartwychwstałego i wsród przeciwności losu być pewnym jego obecności. Tutaj odpowiedź również była niesamowicie prostą – powinniśmy słuchać i szukać go w jego Słowie, w Ewangelii, na Eucharystii czy w czasie adoracji.  On nam towarzyszy codziennie, kształtując nasze sumienia, aby dążyły do dobra. To Bóg nas tu zgromadził w tej wspólnocie, abyśmy się nawzajem wspierali. Powinniśmy przeżywać nasze życie właśnie na wzór Jezusa Chrystusa – Nauczyciela i Przyjaciela, bo bez Jezusa sami nie jesteśmy w stanie uczynić żadnego dobra. Mówił nam też, że świat potrzebuje nas jako świadków ewangelii, świadków nadziei.  Jest to zadanie Zmartwychwstałego dla Nas.

Druga częścią czuwania to Adoracja Najświętszego Sakramentu. W czasie niej czytane były fragmenty Ewangelii  oraz Psalmu 40 w różnych językach, w tym po polsku. Monstrancja użyta w czasie Adoracji jest zabytkowa, modlili się przed nią nie tylko Piotr Frasatti, ale także Jan Bosko. Na zakończenie chór, który towarzyszył i uświetniał całe czuwanie odśpiewał Magnificat, a papież udzieli nam błogosławieństwa. Prosił nas też, żebyśmy wypoczęli przed jutrem, a następnie sam udał się na spoczynek. Jeszce po wszystkim odbył się koncert, ale większość z nas była już tak zmęczona, że szybko przygotowaliśmy się do snu i  udaliśmy się na zasłużony odpoczynek. W środku nocy nie zabrakło też atrakcji, był krótki moment, gdy pogoda naprawdę nas przestraszyła, że dalszą część nocy spędzimy w strugach deszczu. Szybko jednak przestało kropić i mogliśmy chociaż na chwilkę zmrużyć oczy. Choć warunki nie były luksusowe, nie był też najgorsze, a chcieliśmy jak najlepiej wypocząć przed najważniejsza częścią Jubileuszu, czyli jutrzejszą Eucharystią pod przewodnictwem samego papieża Leona XIV.