
Jubileusz Młodych – RZYM – dzień 7
Wczesnym niedzielnym rankiem wstaliśmy i mogliśmy podziwiać słońce wschodzące nad morzem ludzi. Po szybkim ogarnięciu i śniadanku część z nas miała okazję podzielić się wczorajszymi przeżyciami przed kamerą. Odpowiedzieliśmy na pytania Kasi Świderskiej oraz Michała PAXa Bukowskiego prowadzących „Studio Raban”. Następnie przyleciał do nas papież, więc mieliśmy okazję na kolejne spotkanie w czasie jego ponownego przejazdu przez sektory.
Następnie miała miejsce centralna część Jubileuszu – Eucharystia z papieżem. Na samym początku kazania Ojciec Święty porównał nas – wszystkich tutaj zgromadzonych – do uczniów wędrujących do Emaus. Chodziło mu o naszą drogę, do tego miejsca, na to wydarzenie, naszą obecność na tej Mszy. Jest to nasze spotkanie z Chrystusem i dobrze by było, gdyby ono przemieniało naszą egzystencję. Następnie papież wprowadził nas w pierwsze czytanie. My często nie rozumiemy kruchości życia, buntujemy się przeciwko niej, a właśnie to o niej mówiła nam księga Koheleta. Papież przytoczył też psalm, w którym życie zostało porównane do trawy, która jest delikatna i piękna, ale w tym wszystkim bardzo krótkotrwała. Ale to właśnie ta kruchość jest częścią cudu. To, że trawa przemija nie oznacza jej końca, staje się wtedy nawozem – pożytkiem dla przyszłych pokoleń. W czasie zimy, schowana wcale nie ginie, jedynie czeka, by na wiosnę wybudzić się i zachwycić wszystkich bujną zielenią. Zaapelował do nas, byśmy nigdy nie zapomnieli, że jesteśmy stworzeni do czegoś więcej, byśmy zawsze wsłuchiwali się w swoje serce. Niech ono będzie stołkiem, na który się wspinamy, by lepiej widzieć. Pan Jezus puka do naszego serca, czeka na nasze zaproszenie, ale niestety sam do niego nie wejdzie, trzeba mu je otworzyć. Leon XIV zacytował też swojego poprzednika, konkretnie jego słowa z Lizbony, kiedy Franciszek mówił, że nie jesteśmy chorzy tylko żywi! Zaczął nam tez przyblizać pojęcie pełni życia. Chciał, byśmy wiedzieli, że nie zależy ona od stanu posiadania jak mówi nam dzisiejszy świat, od naszej konsumpcji, za którą każe nam gnać współczesna moda. Jest raczej związaną z tym, co otrzymujemy od innych, czym się dzielimy i co potrafimy oddawać z radością. Kończąc wezwał nas do bycia świętymi.
Na zakończenie Eucharysti odmówiliśmy Anioł Pański i otrzymaliśmy papieskie błogosławieństwo. Następnie spokojnie wraz z całą masą ludzi zaczęliśmy opuszczać teren kampusu Tor Vergata. W czasie drogi rozdzieliliśmy się, najszybsi z nas załapali się na metro. Niektórzy musieli podejść na dalsze stacje albo w czasie spaceru zatrzymać się na kawkę i dopiero po niej wrócić metrem pozostałą część trasy. Byli też tacy odważni, którzy całość trasy przeszli pieszo. Wszyscy natomiast po przybyciu spełnili swoje największe marzenie, czyli spróbowaliśmy wypłukać z siebie cały pył Tor Vergata. Potem część z nas musiała przygotować się do wylotu, a pozostała udała się na odpoczynek. Po pożegnaniu z częścią grupy, spędziliśmy wieczór delektując się ciepłym posiłkiem oraz dzieląc się ostatnimi przeżyciami.